Pomysłem nowego Ministra Finansów jest ujawnianie danych osób i firm zalegających z płaceniem należnych podatków. Ma to w założeniu zdyscyplinować osoby uchylające się od regulacji swoich zobowiązań względem skarbu państwa. Przyjęto a priori, że każdy niepłacący podatków musi zostać publicznie napiętnowany i to niezależnie od tego, czy stało się to w sposób zawiniony, czy też nie. Doprawdy trudno tutaj mówić o pomocy chyba, że w dobiciu niewypłacalnego dłużnika. Zasadą naczelną w całym cywilizowanym świecie jest świadczenie pomocy przedsiębiorcom, którzy utracili płynność finansową, bo tylko poprzez pozostanie na rynku będą oni w stanie dalej uczestniczyć w cyklu gospodarczym, tj. dawać pracę i wytwarzać. „Martwy” przedsiębiorca to efekt kolejnej nagonki na prowadzących działalność gospodarczą. Ludzie piętnowani jako dłużnicy i żyjący w szczególnym stresie są nieefektywni, nie myślą twórczo, całość energii skupiają na obronie siebie i swojej rodziny, a w końcu, aby przeżyć muszą działać dalej w szarej strefie. Znam setki takich przykładów przedsiębiorców, którzy widząc beznadziejność swojej sytuacji przeszli do tzw. szarej strefy lub wyemigrowali. Obawiam się, że pomysł stygmatyzacji ludzi zadłużonych pogłębi ten proces.