Gdy syndyk przejął majątek…
Po otwarciu postępowania upadłościowego sąd przysyła syndyka, którego zadaniem jest sporządzenie masy upadłościowej i z tejże masy zaspokojenie w jak największym stopniu wierzycieli upadłej firmy. Jeżeli upada firma osoby fizycznej prowadzącej działalność gospodarczą, to do masy upadłościowej wchodzi majątek firmy i majątek prywatny upadłego. Traci on także kontrolę nad swoją firmą i majątkiem. Po utworzeniu masy upadłościowej poszczególne elementy zostają majątku zostają sprzedane.
Ponieważ koszty samego procesu upadłości są znaczne, zwłaszcza wynagrodzenie syndyka, wprowadzona została od 1 stycznia 2016 roku możliwość ogłoszenia upadłości przez przedsiębiorcę i sprzedaży przez niego samego własnego przedsiębiorstwa, bez udziału syndyka. Jeżeli znajdzie się chętny do zakupu firmy, po ogłoszeniu przez jej właściciela upadłości, a sąd zaakceptuje cenę sprzedaży, firma zostanie sprzedana w całości. Rozwiązanie teoretycznie korzystne dla wszystkich stron, tylko kto chce kupić upadłe przedsiębiorstwo w całości, zamiast próbować wykupić, zwykle bardzo tanio, poszczególne składniki przedsiębiorstwa od syndyka?
Najważniejszą kwestią w ogłoszeniu upadłości firmy jest to, czy właściciel firmy chce o nią jeszcze walczyć, bo widzi jej potencjalne możliwości i nie chce się poddać. Zwykle ludzie nie zdają sobie sprawy, lub nie wiedzą, że dopóki nieruchomość wchodząca w skład masy upadłościowej nie zostanie sprzedana, możliwa jest próba udowodnienia przed sądem, że nasza firma może jeszcze działać z powodzeniem na rynku i przynosić dochody, które starczą też częściowo na pokrycie starych długów. Innymi słowy, możemy złożyć w sądzie wniosek o zmianę upadłości likwidacyjnej na układ z wierzycielami, co przede wszystkim pozwoli na odzyskanie kontroli nad własnym i firmowym majątkiem.
Dobra rada dla potencjalnych bankrutów: moment otwarcia procesu upadłości firmy nie musi być jej końcem! Należy, oczywiście, jeżeli widzimy sens, rozpocząć negocjacje z wierzycielami i spróbować udowodnić im, że poprzez odzyskanie i dalsze prowadzenie przedsiębiorstwa zostanie im zwrócona większa kwota niż z wyprzedaży majątku. Wiele jest firm, którym ta sztuka się udała i dzisiaj z powodzeniem dalej prowadzą i rozwijają własne przedsiębiorstwo.
Kwestia kosztów postępowania upadłościowego jest najważniejsza z punktu widzenia wierzycieli i właściciela firmy. Obydwie strony są zainteresowane jak najszybszą i w jak największym stopniu możliwą spłatą zobowiązań. Czy aby syndyk również? Tutaj często pojawiają się poważne wątpliwości. Jaki interes może mieć syndyk w jak najszybszym zakończeniu procesu upadłości i sprzedaży majątku, jeżeli jest bardzo dobrze wynagradzany, a często kontrola ze strony sędziego komisarza jest, mówiąc delikatnie, oparta na wzajemnym zaufaniu? Wydaje się być usprawiedliwione twierdzenie, że po upadłości firmy, jako jej wierzyciel, nie należy spodziewać się zbyt wiele, bo z reguły niewiele udaje się odzyskać. Drogi, długotrwały, często trwający długie lata proces upadłości jest zmorą dla dłużnika i dla wierzycieli.
Przewlekłość postępowań to norma, którą trudno zmienić, bo najważniejsi aktorzy nie są zainteresowani zmianą panujących rozwiązań prawnych i obyczajów. Należy tu jednak zaznaczyć, że teoretycznie, mimo pozbawienia zarządu upadłego przedsiębiorcy, może on aktywnie kontrolować poczynania syndyka we własnym interesie i informować sąd o podejrzeniu niewłaściwego zarządu masą upadłościową, która była przecież jego firmowym i osobistym majątkiem.
Wycena poszczególnych składników przedsiębiorstwa to kolejny koszmar dla byłego właściciela. Z jednej strony trudno właściwie przyjąć metodę wyceny np. hotelu, tj. albo wycenić wartość hotelu na podstawie potencjalnych przychodów albo jako wartość samego budynku. Przyznać trzeba, że przyjmując sposób wyceny, podejmuje się podobne ryzyko, jak przy podjęciu prowadzenia działalności gospodarczej, uda się lub nie. Problemem jest jednak różnica wyceny dokonanej powyższymi metodami, która procentowo może różnić się nawet o więcej niż 100%. Podjęcie ryzyka jest uzasadnione, ale pamiętajmy, że ktoś (syndyk) podejmuje to ryzyko NIE WE WŁASNYM IMIENIU!! To czy się pomyli, dotyka bezpośrednio osoby upadłego i często jego rodziny. Oczywiście należy również przyjąć, że niektórzy syndycy maja określony interes w „odpowiedniej” wycenie majątku upadłego, co prowadzić może do przeprowadzenia bardzo korzystnej dla samego syndyka transakcji. Niestety obrona jest bardzo trudna, bowiem zwykle upadły przedsiębiorca nie ma wiedzy, co się w jego własnej sprawie dzieje.
Pamiętajmy:
– jeżeli nieruchomość należąca do masy upadłościowej nie została sprzedana przez syndyka, możemy złożyć wniosek o zamianę upadłości likwidacyjnej w układ z wierzycielami. To się często udaje!
– kontrolujmy pracę syndyków we własnym interesie. Im więcej uzyskają ze sprzedaży naszego majątku, z tym mniejszymi długami zostaniemy jako dłużnicy.
Przechodzimy do bankructwa członka rodziny…